Fioletowa strefa ogólnoprawna |
Zbliża się kolejny rok akademicki. Tegoroczni maturzyści
cieszą się z pierwszych w swoim życiu wakacji we wrześniu. Niech się cieszą i odpoczywają, szczególnie
ci, którzy jeszcze kilka tygodni temu skakali do góry z radości, że zostali
przyjęci na „elitarny” kierunek – prawo. Najpóźniej w ciągu kilku lat (a
praktyka pokazuje, że raczej w ciągu kilku miesięcy) zrozumieją, jaki błąd
popełnili. Dziś subiektywne 5 powodów, dlaczego nie warto studiować prawa.
1) Brak perspektyw
Wiele lat temu utarło się, że najlepiej zostać prawnikiem
lub lekarzem. Czasy się jednak zmieniły i zostanie prawnikiem wcale nie
gwarantuje świetlanej przyszłości. Mityczne zarobki są udziałem nielicznej
garstki adwokatów i radców, pozostali (zwłaszcza młodzi prawnicy, bez koneksji
rodzinno –towarzyskich) zarabiają mocno przeciętnie albo rezygnują z zawodu.
2) „Nadprodukcja prawników”
Prawo od lat zalicza się do najchętniej wybieranych przez
maturzystów kierunków. Co prawda, jak pokazują dane Ministerstwa Szkolnictwa
Wyższego i Nauki liczba kandydatów systematycznie maleje (w roku akademickim
2007/2008 – 31 827 kandydatów, w roku 2011/12 – 24 581) to prawo
wciąż utrzymuje się w pierwszej piątce najpopularniejszych kierunków studiów. W
obecnym roku, na UJ, UW i UŁ studia prawnicze w trybie dziennym rozpocznie 1100
osób. Doliczając do tego pozostałe
uczelnie oraz studentów niestacjonarnych daje to potężną, kilkutysięczną grupę
ludzi, którzy za 5 lat będą musieli odnaleźć się na rynku pracy.
3) 5 lat to nie wystarczy
Po 5 latach studiów absolwent studiów prawniczych na rynku
pracy jest w podobnej sytuacji jak absolwent filozofii czy zarządzania. To, że
skończył prawo nie daje mu specjalnego handicapu nad innymi. Żeby zostać
prawnikiem musi skończyć aplikację, co zwykle oznacza spore wydatki i kolejnych
kilka straconych lat.
4)Nauka prawa nie należy do najprzyjemniejszych
Studiowanie prawa jest specyficzne. Przedmioty wykładane zwykle są bardzo
rozbudowane i nauka do nich (nawet w podstawowym zakresie) wymaga przyswojenia
dużej partii materiału. Ze względu na specyfikę polskich uczelni, nauka
przybiera zwykle postać „wykucia na blachę”, w konsekwencji czego student nie
rozumie tego czego się nauczył, potrafi jedynie bezmyślnie to wyrecytować.
Biorąc pod uwagę wysoki stopień trudności
i argumenty wymienione w poprzednich punktach, istnieją znacznie lepsze
możliwość na spędzenie 5 lat niż studiowanie prawa.
5) „Elitarny” kierunek
Tak się utarło w społeczeństwie że prawo to kierunek
elitarny (cokolwiek to znaczy). Niektórzy studenci biorą to sobie do serca i
swoje poczucie wyższości starają się uzewnętrznić. Dlatego śmieszny jest widok
19-letnich „prawników” w garniturach i ze skórzanymi teczkami, czekających
ćwiczenia z logiki czy prawa rzymskiego, popijających kawę z papierowego kubka
Starbucks’a.
Zachęcam do podzielenia się w komentarzach Waszymi refleksami na temat studiów
prawniczych.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka miesięcy po napisaniu tego artykułu, napisałem kilka słów na temat Dlaczego warto studiować prawo.
Zapraszam również do zapoznania się z artykułem Ilu w Polsce jest prawników.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka miesięcy po napisaniu tego artykułu, napisałem kilka słów na temat Dlaczego warto studiować prawo.
Zapraszam również do zapoznania się z artykułem Ilu w Polsce jest prawników.
Jeśli treść artykułu spodobała Ci się, polub oficjalną stronę Prawo na co dzień na facebooku i bądź informowany o nowościach na stronie.
Rozumiem wszystkie wymienione argumenty, ale czepianie się garniturów i skórzanych teczek jest kolejnym przykładem na zdresowienie społeczeństwa. Garnitur na egzaminach to podstawa nie ważne czy to prawo czy biotechnologia.
OdpowiedzUsuńMoże się pozmieniało (vide - kubek ze starbucksa) ale jeżeli student prawa przychodził na zajęcia w garniturze to znaczyło to ni mniej ni więcej, że w pracy ma taki dress code a właśnie z niej przybywa ewentualnie idzie po zajęciach. Sam często tak chodziłem, trudno, żebym zasuwał w międzyczasie do domu przebrać się na potrzeby poprawy samopoczucia 'wyluzowanym' studentom na uczelni, którym mój garnitur mógł przeszkadzać. Nie zmienia to faktu, że wychodząc na zajęcia z domu ubierałem się normalnie. A egzaminy to tak jak napisał kolega wyżej.
Usuńeee tam, ja na studiach jako jedyny przychodziłem na egzaminy "luźno ubrany" (jeansy, adidasy, koszula lub polo), czasami bywało, że wskakiwałem w dres, a w sesji letniej na egzaminy przychodziłem w krótkich spodenkach). najważniejsza jest wiedza, ubiór nie ma tu nic do rzeczy.
Usuńwidać miałeś tolerancyjnych wykładowców. U nas [nie na prawie] jak nie miało się stroju galowego [czyli koszula/marynarka] dostawało się indeks za drzwi.
Usuńtraktowane było jako obraza egzaminującego to też nikt nie próbował kombinować.
A pokazywanie jakim to się jest luzakiem prędzej czy później się skończy. Trzeba dorosnąć.
Absolutnie nie zgadzam się z założeniami autora.
Usuń1. W żadnym zawodzie na początku nie ma kokosów. Sam jestem adwokatem od 3 lat, więc coś mogę na ten temat powiedzieć. Ale jak się potrafi połączyć wiedzę z praktyką, można nieźle zarabiać.
2. Nie każdy po prawie musi być sędzią czy adwokatem. Słabsi zostaną urzędnikami czy będą pomagali pisać pisma procesowe za 50 zł.
3. Jeżeli ktoś na studiach tylko baluje i w przerwach między imprezami zalicza na "3", to faktycznie nie ma czego w zawodzie szukać. Ale od dorosłych ludzi można wymagać myślenia. Sam miałem praktykantów po 2 roku studiów, niektórzy już wiele wiedzą. Wystarczy połączyć studia z dorabianiem w kancelarii - można coś zarobić, ale przede wszystkim wiele się nauczyć.
Absolutnie aplikacja nie jest czasem straconym. Chyba, że ktoś nie rozumie jej istoty - to jest czas wytężonej pracy, na ogół samodzielnej - mnóstwo orzecznictwa, kazusy i przede wszystkim praktyka. Sam na aplikacji nieźle zarabiałem i wiem, że można. I to nie w Warszawie.
4. Tu się zgodzę - w zasadzie zero praktyki i mnóstwo śmieci.
5. Na studiach byłem głupi i się z takich garniturowców śmiałem. W efekcie oni od razu dostali się na aplikację, bo mieli praktykę, a ja straciłem 2 lata (w sensie uzyskania praw do wykonywania zawodu).
6. Nie dajcie sobie wmówić, że bez koneksji nic nie można. Ani moja żonka, ani ja nie mamy takich i oboje ukończyliśmy aplikację i pracujemy w zawodzie.
Nie zgadzam się z powyższym, choć jestem po aplikacji, dla odmiany radcowskiej.
Usuń1. Teraz nie ma żadnych kokosów. Jako radca zarabiałem 1800 złotych netto za cały etat,
2. Wypraszam sobie, że słabsi zostają urzędnikami. Wolałem zostać urzędnikiem, niż za grosze pracować jako radca,
3. Aplikacja jest kuźnią bezrobocia,
4. Zgadza się,
5. Fajnie, że sie dostali na aplikacje i co z tego, co im to dało???
Przecież nie chodzi o naśmiewanie się ze studentów w garniakach na egzaminach, ale tych typków, którzy na ćwiczenia wpadają w pełnym gajerze. Przeczytawszy ten argument, aż się uśmiałem, bo pamiętam 2 takich kolesi z ważnymi minami, którzy wpadali na "rzym" czy "historię" dokładnie w takim zestawie: garnek+teczka. Śmiechu warte :)
UsuńPS. Jest styczeń 2014 roku. Sytuacja jest jeszcze gorsza niż była, bo na typowe problemy absolwentów/aplikantów, czyli dużo chętnych i mało pracy nałożył się kryzys gospodarczy, gdzie prawnicy także dostali po tyłu. Skoro od 2-3 lat orzekanych jest co roku po ok. 1000 upadłości (a wniosków jest koło-4-5 tys.), to i nie ma kto tym prawnikom płacić.
Robienie aplikacji adwokackiej/radcowskiej jest w tej chwili absurdem z uwagi na duże koszty, stratę czasu/rozbity grafik i niemal zerową szansę na robotę. Czołganie przez kancelarie aplikantów za darmo na pełny etat jest już tak żałosne, że szkoda gadać. Swoją drogą pokazuje to, że pracodawcy nie mają klasy skoro na tyle sobie pozwalają względem kandydatów do roboty.
No mnie najbardziej poraza duma i zadufanie w sobie ludzi studiujacych prawo o poczuciu wyzszosci nad wszystkimi innymi juz nie wspokmne, przeciez prawo taki jak to autor stwierdil elitarny kierunek hahaha
OdpowiedzUsuńMnie nie poraża własna "elitarność".
UsuńW życiu nie umiałbym pójść w pole z instrumentami i wyznaczyć granice nieruchomości.
A moja kochana m-żonka doskonale to umie.
Więc może to ona jest elitarna?
Nie rozumiem masz problem z chodzeniem? czytaniem map terenu?
UsuńCzy nie wyobrażasz sobie pracy w 'terenie'.
Rozłożenie urządzonka, wykierowanie na patyk i odczyt wysokości chyba nie jest jakimś wielce skomplikowanym zadaniem nawet dla 'humanisty'.
aha i co do kolegi wyzej autor napisal o cwiczeniach a nie o egzaminie....?
OdpowiedzUsuńJestem po prawie, niedługo kończę aplikację. Wybrałem te studia, bo to kocham. Trzeba robić co się lubi, a to co jest modne, elitarne, dochodowe itp.
OdpowiedzUsuńA ci co na pierwszym roku studiów chodzą wszędzie w garniturkach i z teczkami są rzeczywiście śmieszni. Niestety za długo nie można się z ich było śmiać, bo jako pierwsi wylatywali zazwyczaj.
Podzielę się jeszcze jedną refleksją. Studia są proste. Aplikacja jest trudna. Jak ktoś nie radzi sobie na studiach, to na aplikacji na pewno nie da rady. A same studia bez aplikacji nic nie dają w tym przypadku. Nie chodzi tu o tzw. tytuł zawodowy adwokata, radcy czy inny. Po prostu jest przepaść między wiedzą wyniesioną ze studiów a wiedzą zdobytą na aplikacji w zakresie praktycznym głównie, ale nie tylko. Dlatego zapraszam magistrów prawa do sądów. Będzie kogo zamiatać pod dywan na rozprawach.
smieszny jestes. aplikacja to jest pryszcz. dwa razy na miesiac spotkanko i tyle, 7 klockow zaplacone. najtrudniej to na aplikacje sie dostac. juz tak gadasz odnosnie tych magistrow bo uwazasz ze po zdobyciu aplikacji masz nie wiadomo jaka wiedze. a prawda jest taka, ze do konkretnej sprawy to informatyk jest w stanie w weekend sie przygotowac i to czesto moze ciebie zamiesc pod dywan na rozprawie. inteligencji nigdzie sie nie nauczysz, to trzeba miec. a jak piszesz ze na aplikacji jest trudno to u ciebie z inteligencja krucho
UsuńTwoja pycha świadczy o tym, że niewiele wiesz o tym zawodzie...
UsuńStudia wcale proste nie były. No ale ja je kończyłem w 1997 roku.
UsuńBez aplikacji to można pisać proste pisma, a nie prowadzić ludziom sprawy.
Trudno dostać się na aplikację? Pęknę ze śmieechu. Nie jest to łatwe, ale nie jest też trudne. Nauka to jest dopiero przy kolokwiach na aplikacji (choć to zależy do izby...) i przy egz. zawodowym.
UsuńSzkoda gadać. Ludzie są albo leniwi,albo zapracowani. W końcu wiele osób musi z czegoś żyć. Dlaczego to napisałem. Dostanie się na aplikację adwokacką/radcowską jest proste jak cep. Każdy po studiach (beż żadnego uczenia się) powinien się dostać. No, ale ludzie się na studiach nie uczą, bo nikt nie wymaga, to i na ostatnią chwilę trzeba się uczyć. Tyle, że poziom test A,B,C (już bardziej likwidacja D nie mogła strzelania ułatwić) jest nędzny, a wystarczy 100/150 pkt, czyli 2/3. Dobry kawał.
UsuńNo, ale i aplikacja adwokacka jest żenadą, a poziom dużo niższy niż na studiach. W końcu tam to są naukowcy, do tego przyzwyczajeni do prowadzenia zajęć. Za to prowadzący adwokaci i sędziowie na apli, to już porażka. Jak nisko upadła sztuka przemawiania przed sądem. Dramat. Zresztą, albo biorą ludzi z łapanki, albo znajomków, bo i dorobić można.
Obecnie na aplikacji radcowskiej w krk na wszystkich latach jest przeszło tysiąc osób. Wszystkich radców w krk jest coś 2 czy 2 i pół tysiąca (konkretnie nie pamietam). łatwo zauważyc, że gospodarka polska nie zachwyca, a ludzie tez nie staja sie bogatsi, wiec nie beda z checia korzystac z pomocy prawnika. Oprocz danych odnosnie ilosci studentow w artykule wypadaloby umiescic dane na temat ilosci prawnikow w polsce, tempie wzrostu i porownanie tych danych na tle innych krajow europejskich. jezeli sie nie myle, to przy zachowaniu obecnego wzrostu Polska niedlugo bedzie na pierwszym miejscu jezelich chodzi o ilosc prawnikow na obywatela w europie, a juz teraz jest w srodku.
OdpowiedzUsuńa ja studiowalam prwao w Niemczech i dwa lata temu otworzylam wlasna kancelarie adwokacka. W Polsce nie mailabym na to szans...
OdpowiedzUsuńRobie to co zawsze chcialam i jestem szczesliwa. Prawnikiem trzeba sie urodzic - studia jedynie w tym pomagaja ale nie ucza najwazniejszego. Mlodym polecam kilka wizyt w sadzie a nie sledzenie seriali itp...
wiekszej bajki to dawno nie czytalem. pewnie siedzisz na zmywaku w macu i poniosly cie marzenia :)
UsuńZadna bajka.
UsuńWystarczy zdac drugi egzamin panstwowy po referendariacie ( bardzo trudny), byc niekaranym, znalezc lokal, zawrzec ubezpieczenie od odpowiedzialnosci zawodowej.
Rada adwokacka nie ma prawa odmowic wpisu na liste adwokatow.
Radcow prawnych nie ma. Sa natomiast specjalizacje dla adwokatow.
Najważniejsza jest specjalizacja, wówczas prawnik jest w znakomitej sytuacji na rynku.
OdpowiedzUsuńŻarcik sytuacyjny: na ćwiczeniach z cywila Pan Wykładowca były Sędzia do studentek - mocno umalowanych zasiadających w pierwszej ławce "Ale się Panie ładnie umalowały, no coś takiego to chyba trzeba z 5 godzin nakładać zanim się do mnie przyjdzie, czuję się zaszczycony" - a dziewczyny wniebowzięte i nie czają że się z nich naśmiewa. O tempora o mores! Pozdrówka dla wszystkich prawników i tych przed i tych po studiach i do tych bez pracy i do tych z pracą - bo studia uczą myśleć ale i kombinować, a życie i tak się toczy dalej.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro ale ten zawód to kwintesencja ludzkiego cwaniactwa i pasożytnictwa. Także nie podniecajcie, nie ma czym.
OdpowiedzUsuńJak mama nie wychowała, to żadne studia nie pomogą.
UsuńJestem prawnikiem, pracuję w zawodzie od 13 lat.
OdpowiedzUsuńI bardziej bezproduktywny zawód to tylko polityk.
Pracuję w fachu 15 rok (z czego zawód wykonuję 8 rok)i jakoś nie czuję się bezproduktywny.
UsuńCałe szczęście że nie zostałem prawnikiem, chociaż kiedyś celowałem na prawo :)
OdpowiedzUsuńjaki glupi pisak... takie punkty mozna napisac o kazdych studiach. Pytanie to jaki zawod jest dobry... moze niewolnika wedlug tego pisaka... praca pewna i dom nad glowa tylko czasem bat nad toba. A moze bezrobotny jak Andes Breivik i jego pokoj w wiezieniu... nie ma gwarancji na zycie... czy ZUS albo NFZ jest gwarancja na godne zycie? Jezeli taki student mysli ze bedzie mu cos dane i nie bedzie musial pracowac dla ludzi i z ludzmi w swoim otoczeniu to sie grubo myli "reputacja trzeba zdobył a nie podawac"
OdpowiedzUsuńDrogi Czytelniku, niestety nie rozumiesz problemu.
UsuńZdecydowana większość ludzi idących na prawo robi to w nadziei późniejszej kariery w zawodzie stricte prawniczym. Realia są takie, że tylko kilka procent z nich faktycznie znajdzie się w tym zawodzie. Pozostałych czeka rozczarowanie i szukanie innej drogi.
Prawda jest taka, że prawników jest za dużo, a w najbliższym czasie ta liczba się jeszcze zwiększy, tak więc walka o klienta się jeszcze bardziej zaostrzy. A aplikant/młody radca lub adwokat do takiej walki stają z pozycji Dawida, a nie Goliata.
Pozdrawiam.
Za duzo , za mało. Nie chodzi o statystyki tylko o fakt, ze bycie prawnikiem bez aplikacji nie daje niczego. Absolwent AM moze leczyc, a prawnik po studiach nawet nie moze udzielac porad prawnych.Jestem typowym przykładem takiego ' niczego niepotrzebnego ". Całe szczeście, ze po wielu staraniach znalazłem coś tam. Nepotyzm rządzi w tym kraju, gdzie socjolog ma etat w PiPie, a absolwentka filozofii jest konserwatorem zabytków.
Usuńlawyer job is based mainly on social grounds and people have huge need for a law. Case in point: Amber-Gold was active since 2006, but their activity was not entirely legal, but it took a bankruptcy to expose it. So, that is 7 years (2006, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011, 2012) and no one from Polish lawyer community exposed it and took them to court. Polish lawyers are a big joke.
OdpowiedzUsuńbyć może nowa generacja prawników aktywnych i etycznych będzie mogla naprawić to
UsuńBig joke! jaka nowa generacja, mówiono tak 10 lat temu, jak ja konczyłem swoje studia (nieprawnicze!) i będą tak mówić jeszcze długo, ale fakty faktami: coraz młodsze roczniki mają coraz mniej etyki w sobie, są bardziej bezwzględne i nieopanowane! będzie tylko większe szambo...
Usuń@J. Wagner
UsuńAmber Gold powstał 16.07.2008. KRS 0000310211
Wagner, udajesz że nie jesteś stąd i chcesz pokazać jak ładnie znasz angielski?
UsuńNiestety masz racje. No ale cóż robić. Studiowac socjologie, politologie? Tez żadne rozwiązanie. Zawsze można informatykę, ale nie każdy się do tego nadaje.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim trzeba się rozwijać, a nie tylko studiować. Robić coś oprócz studiów prawniczych. No i przygotowywać się do aplikacji, bo faktycznie, ona daje duże pole manewru.
Takie życie.
Pozdrawiam :)
Też odwodzę od tego wszystkich moich młodszych znajomych i dzieci tych starszych...
OdpowiedzUsuńPrawo polecam jedynie osobom, które mają duże wsparcie finansowe w rodzicach i mogą być przez nich utrzymywani do końca aplikacji. Niestety zarabia się bardzo późno.
Po prawie poradzą sobie jednostki bardzo kreatywne, które będą później czarować na dyplom lub bardzo analityczne umysły, które o włos minęły się z karierą programisty.
Tak czy inaczej... skoro już jestesmy w tym miejscu zaśpiewajmy razem http://www.youtube.com/watch?v=jHPOzQzk9Qo :D
trzymaj się
Moim zdaniem prawo zbyt często wybierają osoby, które tak naprawdę się tą dziedziną nie interesują. I przez to właśnie jest tak 'przesyt' na rynku. Osoba studiująca prawo zdecydowanie musi być pełna pasji, gdyż na pewno czekają ją wielogodzinne lektury niemalże każdego dnia. Jest to więc kierunek dla osób, które rzeczywiście są tą dziedziną zafascynowane.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOooo złamanie zakazu reklamy.. czy okręgowa izba juz o tym wie?
UsuńSłabi prawnicy zostaną urzędnikami...hahaha nie do końca, bo administratywista czyli tzn urzędnik jest lepszy niż "prawnik" bez aplikacji...administracja to najtrudniejsza działka prawa. Na studiach prawniczych unika się tej specjalizacji jak ognia, więc mgr prawa - karnista nie będzie urzędnikiem, bo się na administracji nie zna, do urzędów wolą po administracji!
OdpowiedzUsuńHehehe. Na moim uniwersytecie, frustraci studiujący administrację twierdzili, że ich kierunek jest trudniejszy niż prawo, bo prawo cywilne, które prawnicy mieli przez 3 lata studiów (cywilne ogólne, zobowiązania, postępowanie), oni zrobili w rok ;]
UsuńPS do urzędów biorą po czymkolwiek, pod warunkiem, że ma się stosowne koneksje, czemu przeczą tylko przyjęci.
Pseudo prawnicy uważają się za wszech wiedzących i umiejących, są zadumani w sobie wystarczy spojrzeć dookoła garnitur, teczka, a w głowie im tylko kaska i wyzysk biednych i bardzo często niewykształconych ludzi, większość ze wsi. Nie chcą dopuszczać do zawodu młodych, w ogóle, co to za zawód, jeżeli ja się znam na prawie budowlanym i jestem inżynierem, to chyba lepiej będę wiedział i w nim reprezentował jak siedzę w tym i buduje mosty 15 lat, a nie jakiś chłopaczek ledwo po aplikacji obkuty wszystkim, a nie wie co to cięciwa, ale on wie jak most miał być zbudowany żal. Nie tylko nie chcą dopuszczać do zawodu, bo to to już bezprawie, ale nawet na studia prawnicze, które przecież mogą być również w systemie uzupełniającym 2,5-3 lenie (już są np Uniwersytet Gdański i Wrocławski jedyne odważne - popieram i szacunek dla władz uczelni, a i na aplikacje wyniki mają wysokie niema się czego bać), ale to też się nie podoba "prawnikom", zarzucają, że tworzy się karykaturę tych studiów, ale przecież nie można stworzyć karykatury czegoś co już ją jest, nie dopuszczają do uzupełnienia i zdobycia choćby tego mgr prawa, księgowym czy ludziom po administracji, chociaż oni się często lepsi w praktyce od tych tzw prawników, chociaż oni wcale nie chcą iść na aplikacji tylko po prostu uzupełnić wiedzę, bo siedzą w tej księgowości i to im się przyda, ale nie. Nie dopuszczą do zawodu, bo ucierpi jakość usług, tak jasne to sprzeczne z zasadami ekonomii, to tak jak by w Polsce była stacja benzynowa tylko jednej spółki, resztę nie dopuszczamy, rzeczywiście usługi były by wtedy na najwyższym poziome i cenie. Chcą się równać do medycy, to nie te czasy, ludzie są coraz bardziej świadomi swoich praw i mądrzejsi to nie czas 40 lat temu, że można żenić kit, dlatego wykorzystując ludzi niewykształconych, czas z tym skończyć, prawo to pikuś przy dzisiejszej medycynie, taka jest prawda niestety, na dzień dzisiejszy nie warto tracić 5 lat po to, aby palestra i tak nie dopuściła Cię do "zawodu" - szkoda czasu, te uzupełniające jeszcze przejdą, ale inaczej nie opłaca się już tego studiować i wkuwać wszystko czy tak naprawdę nic! Nie da się opanować wszystkich gałęzi prawa, od tych wszystkowiedzących, po aplikacjach z karego i wykroczeń jest lepszy naczelnik wydziału prewencji i kryminalnej komendy wojewódzkiej policji, z prawa pracy jakieś BHP'owiec, z finansów urzędnik ekonomista, z administracyjnego każdy urzędnik itd oto co.
OdpowiedzUsuńGadka szmatka. Prawnik, tak jak lekarz zawsze będzie potrzebny niezależnie od aktualnej koniunktury gospodarczej - w odróżnieniu od inżynierów itp. Nie rozumiem meritum tej dyskusji...
OdpowiedzUsuń1)Brak perspektyw? Jeśli nie zawód stricte prawniczy to każda firma posiada dział gdzie chcą każdego, byleby tylko nie był w trakcie robienia aplikacji. Zawsze też zostaje opcja, acz niezbyt zachęcająca, zostania urzędnikiem.
2)Jaka nadprodukcja? Taka sama jak na każdym kierunku. Jak ktoś kończy studia zaoczne lub gównianą szkołę prywatną i potem takich absolwentów nikt nie chce zatrudnić to o jakiej nadprodukcji mówisz? Jeśli ktoś jest zdolny, ambitny i pracowity, kończy prawo na dobrej uczelni, ma osiągnięcia, zna dwa języki obce i uciągnie np. licencjat z ekonomii jest wygrany na rynku pracy i to głównie w zawodach poza stricte prawniczych. Więc gadanie o nadprodukcji jest lamentem jednostek przeciętnych, które oprócz tytułu mgra prawa nie umieją nic ( sorry - zaliczyli lektorat z ang).
3)Tak jak wyżej. Prawo, drugi kierunek plus języki otwierają wiele drzwi. Aplikacja to nie wymóg. Zresztą aplikant też musi się czymś wyróżniać bo aplikantów są tysiące.
4)Śmieszne. Szkoła to jedno, a praca własna drugie. Jeśli ktoś nie umie myśleć a tylko uczy się przepisów, nie chce się mu sięgać do orzecznictwa itp. jego strata. Wtedy studia są trudne i nudne.
5)Prawo to elitarny kierunek, abstrahując od kubków ze Starbucksa. Nie powiesz mi, że UJ, UW, UWr, UŁ nie mają renomy i że fakt studiowania prawa/ bycia prawnikiem nie robi wrażenia w społeczeństwie. To drugi zawód po lekarzu. Ale jeśli ktoś studiuje prawo na Uniw. Opolskim itp to raczej kariery mu to nie wróży.
2)
Prawo to kierunek typowo humanistyczny. Wkuwanie i jeszcze raz wkuwanie. Idą na to typowi humaniści, którzy wiedzą, że po humanistycznych kierunkach niema pracy, a jak jest to za grosze, więc ratując się wybierają prawo, bo na ścisłych by wylecieli po 2 semestrach, myślą, że po tym będą zarabiać grube miliony, ale się zdziwią... Aby dostać się na prawo w Polsce wcale nie trzeba być jakimś hiper zdolnym, a jak Ci się nie uda na dzienne dostać wystarczy, że pójdziesz na zaoczne, każdego przyjmują, abyś tylko miał maturę wystarczy podstawa na 30%, a uniwerków z prawem cała masa. Lepiej studiować jakieś inżynierie lub medycynę, na UJ czy UW, UWr. Ludzi po prawie jest ich teraz jak po pedagogice i czeka ich taka sama przyszłość, może tycio lepsza. Chyba, że ma się rodzinę w dużej renomowanej kancelarii to się jeszcze coś ugra jak nie to lipa...
OdpowiedzUsuńTylko, że musisz rozumieć to co wkuwasz. Najłatwiej dostać się właśnie na studia techniczne, gdzie przyjmują na wiele kierunków z matmą podst zdaną na 50%. Jak bd dobrym prawnikiem to bd miał pracę, tak samo inżynier. Ale jak bd słabym inżynierem to bd nadzorował budowę karmników dla ptaków. Ale każdy frustrat po skończonym prawie na dziadowskiej uczelni/ zaocznie i nieznający języków powie, że ten kierunek nie ma przyszłości. Radzę zabrać się do pracy i wierzyć w siebie a nie wylewać żale na forach internetowych. A jeśli kogoś zniechęca aplikacja itp to niech idzie na coś innego. Np. na studia techniczne w Koziej Zagrodzie. W końcu niby miał być boom na te usługi. Póki co jest kryzys.
OdpowiedzUsuńNa studiach w Polsce nie musisz nic rozumieć co wkuwasz, dopiero praktyka uczy, stosowania prawa, takim jakie jest, a praktyka jest wstanie i z filozofa zrobić prawnika....
OdpowiedzUsuńFantastyczne wpisy ! Negatywizm, negatywizm, nieustający negatywizm ...
OdpowiedzUsuńPodzielę się swoimi przemyśleniami. Jako absolwent prawa, które ukończyłem niedawno na jednym w większych w Polsce Uniwersytetów, mam świadomość, że prawo to nie zawód, prawo to pewna ścieżka życiowa. To nie jest kierunek dla kogoś, kto chce po prostu trzepać kasę. To kierunek dla ludzi z misją, z powołaniem. Spoglądając wstecz mogę powiedzieć, że 75% osób kończących ten kierunek to przeciętniacy, którzy świata nie zawojują. Uczyć się na studiach nie chciało, poprawek bez liku, bardziej się ślizgało niż uczyło ... normalka. Jedynie ok.25% absolwentów to osoby dobre, bardzo dobre lub wybitne. Pozostali to osoby ze średnią z przebiegu studiów na poziomie 3.0 - 3.5. Oczywiście, ktoś powie - oceny o niczym jeszcze nie świadczą. Zgoda. Jednak pokazują one czy dana osoba ma pasję i chęć aby się uczyć tego, co teoretycznie studiuje. Jeśli ktoś porządnie studiował i prawo go pasjonuje - odnajdzie się z tymi studiami w życiu z pewnością, z aplikacją czy bez.
Prawo jest specyficzne. Zgadzam się z przedmówcami, że nie da się wyszkolić prawnika-specjalisty w każdej dziedzinie. Jeden z moich profesorów mawiał, że w Polsce jest taka ilość ustaw, że tak naprawdę nikt nie wie ile dokładnie ich jest. Nie sposób tego opanować, nie można "wkuć" kodeksów. Można nauczyć się jednak prawniczego myślenia dzięki któremu każdy prawnik, który na studiach nie zbijał bąków, relatywnie niewielkim nakładem sił w stosunkowo krótkim czasie może opanować daną, potrzebną mu aktualnie gałąź prawa.
Jeżeli skończyłeś studia prawnicze i coś z nich wyniosłeś to możesz pracować w każdej branży. Prawnik jest potrzebny w każdym sektorze gospodarki. Wszędzie, gdzie ludzie wchodzą w stosunki cywilnoprawne, czyli mówiąc po ludzku - dogadują się i umawiają co do czegoś. Prawnika potrzebuje szpital, kopalnia, urząd, pan Kaziu z budki z kebabem i pani Ania, co ją mąż zdradza i trzeba pogonić łotra na cztery wiatry ;) Każdy ma jakiś problem prawny, który należy rozwikłać.
Problem leży gdzie indziej. W Polsce nie ma wykształconej kultury korzystania z usług prawnika. Na tzw. "Zachodzie", ktoś, kto ma problem bez prawnika nie zrobi niczego, bo tak go nauczono. W Polsce zaś każdy chce być sobie prawnikiem. Kończy to się często fatalnie. Tu naruszy jakiś termin zawity, tam prekluzyjny, tu zapomni o tym, tam o siamtym i pasztet gotowy. Do prawnika zaś leci jak się tyłek pali. Jeden z moich przedmówców raczył zauważyć, że wydanie 120 zł na prawnika to skandal. No cóż, to samo słyszałem np. od takich, co uważali, iż dadzą radę np. sami kupić mieszkanie i wtapiali majątek całego życia. No bo wydać jakąś kasę na prawnika czy dobrego pośrednika ?? A po co ? Przecież notariusz ma obowiązek pilnować ... Hehe, a notariusz ma to w .... bo on ma obowiązek sporządzić akt notarialny zgodnie z przepisami prawa a nie rozstrzygać co dla kogo jest korzystne i jakie niebezpieczeństwa rodzi umowa. Kto zatem płaci dwa razy ? Chytry. A Polacy mają mentalność Lisków Chytrusków. Zaoszczędzi 500 zł, wtopi 500 000 zł.
cd...
OdpowiedzUsuńNie ma się czym frustrować. Mentalność powoli się zmienia. Dochodzi do głosu nowe pokolenie, które już bardziej nowocześnie patrzy na świat. Psuje się pralka - wzywam fachowca. Nawaliło auto - jadę do warsztatu. Mam problem prawny - idę do prawnika. Będąc filologiem klasycznym nie rozbieram sam auta czy lodówki, nie grzebię też sam w ustawach BO SIĘ NA TYM NIE ZNAM.
Jedyny problem, jaki faktycznie widzę, to brak specjalizacji prawnych. Prawnik od rodzinnego specjalizujący się w rozwodach guzik wie o procedurze karnej a spec od podatków ni cholery nie wyznaje się na prawie ochrony środowiska. Czy majster od handlówki musi znać się na prawie morskim ? Itd, itp. Poza tym prawnicy, ze względu na recesję czy zwykłe chciejstwo nie odsyłają klientów do specjalistów z danej gałęzi prawa i potem jest mało ciekawie gdy trzeba w krótkim czasie coś szybko i profesjonalnie zrobić. A klient ? Cierpi. Potem zaś mówi, że prawnicy to oszuści. No i ma rację bo często zostaje oszukany.
Tak więc - ideał to wprowadzenie specjalizacji. Niech każdy radca ma ileś takich specjalizacji, adwokat również. Rozliczajmy go z tego. Chce pan radca bronić w sprawie karnej ? Niech broni ! Ale niech klient MA ŚWIADOMOŚĆ, że Radca Iksiński to spec od gospodarczego publicznego, podatkowego i handlówki, nie od karniaka. Zatem - rejestr i wprowadzanie specjalizacji. Chcesz być specjalistą - zdaj egzamin. Państwowy i na wysokim poziomie. Poradzisz sobie - masz dodatkowy punkcik a klient wie, że dostanie profesjonalną obsługę.
Howgh !
dobry post
OdpowiedzUsuńMoja siostra od kilku lat marzyła o prawie, w końcu udało się jej dostać na wymarzone studia. I owszem, była zadowolona, ale żeby cokolwiek osiągnąć musiała ciągle się uczyć (pół biedy), ale później przyszedł czas na aplikacje i tutaj zaczął się problem. Niestety bez aplikacji nic nie może zrobić... na tą chwilę stoi w miejscu.
OdpowiedzUsuńPolecałabym raczej studia na politechnice, informatyka, automatyka i robotyka, programowanie - ogólnie inżynierskie lub medyczne np. medycyna, farmacja, stomatologia, na tym zrobicie pieniądze nawet za granicą jak znacie język, po studiach humanistycznych z prawem na czele nie!
OdpowiedzUsuńBardzo mocne argumenty, z którymi trzeba się niestety zgodzić. Szczególnie co do „nadprodukcji” pracowników, którzy ukończyli studia. Teraz coraz więcej osób jednak decyduje się na studia inżynierskie takie jak informatyka, robotyka bądź sztuczna inteligencja. Świetny blog i wiele ciekawych informacji, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń